niedziela, 19 maja 2024

Czego nie mówić nastolatkowi

Nie jest łatwo być rodzicem nastolatka.  Czas burzy i naporu, przez który przechodzi młody człowiek w okresie dojrzewania, nie pozostaje bez wpływu na relacje rodzinne. Nic dziwnego, że większość rodziców chciałaby w tym szczególnie wrażliwym momencie ochronić swoje pociechy przed wszelkim złem tego świata. A jak tego dokonać najprościej?

Mówiąc, mówiąc, mówiąc. Jak wygląda to w praktyce? Zasypujemy nastolatka „kazaniami”, jak to czasami określają młodzi ludzie, i pożytecznymi w naszym mniemaniu historiami z życia, „z których przecież syn czy córka powinni wyciągnąć wnioski”. Problem w tym, że dorastający młody człowiek rzadko tak skwapliwie wyciąga te wnioski. Zamiast tego częściej słyszymy jego narzekanie:  „Mama i tata ciągle mi to mówią. Zrób to, nie rób tego. Czasami mam tego już naprawdę dość!”.  Cóż, powiedzmy sobie szczerze. Każdy miałby tego dość. Na szczęście nie znaczy to, że mamy do naszego dziecka przestać się odzywać! Wystarczy, że powstrzymamy się od tekstów, które niosą więcej więcej szkody niż pożytku.


Czego nie mówić nastolatkom


Daj spokój, inni mają gorzej. Wyobraźmy sobie, że syn czy córka przychodzi do nas zwierzyć się z problemu, który jest dla niego w tym momencie najważniejszy. A my, zamiast wysłuchać i ewentualnie zapytać, jak możemy mu pomóc – lekceważymy ten problem, spychając go na margines.

Jak to odbierze nasze dziecko? Otóż zrozumie, że niepotrzebnie się nad sobą rozczula, że nie tylko ma problem, z którym odważyło się przyjść do rodzica, ale do tego jeszcze jest słabeuszem, który robi z igły widły.

Taki właśnie przekaz mu dajemy, choć przecież mamy dobre intencje, chcemy zachęcić nasze dziecko, by spojrzało na to, z czym się mierzy, z dystansu, z właściwej perspektywy; by poszukało rozwiązania poza sobą i własnym kosmosem. Ale takimi  słowami nie uda nam się zrealizować tego celu.


A co dostała Iksińska? Czy to na pewno takie ważne? W jaki sposób akurat ona miałaby stanowić punkt odniesienia? Przecież to Twoje dziecko się uczyło (lub nie uczyło, bo i tak przecież bywa). I to Twoje dziecko ponosi konsekwencje swoich wyborów w postaci satysfakcjonującej lub niesatysfakcjonującej oceny. To ono ma szansę wyciągnąć z tej sytuacji wnioski. Co więcej, Twoje dziecko siada do sprawdzianu z określonymi predyspozycjami, talentami, w określonym nastroju i kondycji psychofizycznej. A Iksińska pisała sprawdzian, będąc zupełnie inną osobą, w innej sytuacji rodzinnej, z innymi uzdolnieniami i zainteresowaniami. Ani ona, ani nikt inny nie może w żaden sposób stanowić punktu odniesienia dla Twojego dziecka.

Nie porównujmy naszych dzieci z nikim – ani z rodzeństwem, ani z kolegami. Nawet bliźniaki jednojajowe nie mają jednakowych uzdolnień, nie mówiąc już o obcych sobie dzieciach. Każdy człowiek jest inny.

Możesz jedynie zaproponować swojemu dziecku, by przyjrzało się własnym postępom w określonym czasie. Czy  radzi sobie z danym przedmiotem lepiej niż kilka miesięcy temu, czy raczej idzie mu gorzej? Co może zrobić, żeby poprawić swoją sytuację, i czy potrzebuje tego właśnie teraz?

Ma przy tym równać tylko do siebie, do nikogo innego, oraz do celów, które samo przed sobą postawiło. Wtedy ma to sens.


Nie maż się, nie jesteś małym dzieckiem. Każdy człowiek, niezależnie od wieku, ma prawo reagować płaczem na sytuację, która jest dla niego trudna. Nie ma żadnej skali, cezury, która określa, od którego momentu można płakać.

Łzy są reakcją fizjologiczną. Nie ma nic złego w płakaniu w miejscu publicznym, nawet jeśli ma się więcej niż pięć lat! Ostatnio na szkoleniu usłyszałam bardzo mądre zdanie: „Łzy fizjologicznie muszą spłynąć”. To bardzo właściwe stwierdzenie. Łzy nie powinny zostać wtarte w policzek. Muszą spłynąć, dając tym samym ulgę i oczyszczenie, bo po to są.

Nie zabraniajmy naszym dzieciom płaczu. Uczmy je, że  otoczenie może reagować na łzy różnie – bo na przykład świadek łez sam nie został nauczony, jak sobie radzić z czyimś bólem. Jest to jednak problem wyłącznie otoczenia. Dziecko ma prawo płakać, jeśli czuje, że w tym momencie jego ciało tego potrzebuje.


Nie zajmuj się byle czym, tylko książki powinny być Ci teraz w głowie. Dzieci realizując swoje pasje i rozwijając zainteresowania poza szkołą także zdobywają wiedzę. Duża część edukacji, chcemy tego czy nie, odbywa się w sferze nieformalnej. Być może to, co określamy często  mianem „głupot”, jest zarysem przyszłego start-upu? Nie pozbawiaj swojego dziecka młodości w imię kształtowania w nim Twojej wizji jego przyszłości. Nikt nie wie, co przyniesie czas, Ważna jest teraźniejszość. Daj swojej pociesze szansę ją przeżywać.


Bo tak. Bo ja tak mówię. Bo dopóki z nami mieszkasz, to masz nas słuchać.

Czy chciałbyś(-abyś), żeby szef się w ten sposób z Tobą komunikował? Nie. Wszyscy lubimy, gdy polecenia są uzasadnione i sensowne. Dlaczego Twoje dziecko miałoby lubić co innego?

Dobrze wiem, że często jest to po prostu skrót myślowy. Po całym aktywnym dniu nie mamy siły po raz kolejny długo tłumaczyć dziecku, dlaczego podejmujemy taką, a nie inną decyzję. Spróbujmy jednak postawić się w jego położeniu.

Zdarza mi prowadzić z synem taki „dialog”:

– Po prostu bez dyskusji wyłącz komputer.

– Dlaczego?

– Bo ja tak mówię.

W ten sposób komunikuję mu,  że mam prawo mu rozkazywać, bo jestem starsza i w naszej relacji w pewien sposób silniejsza. A przecież mogłabym powiedzieć: „Wyłącz komputer, bo ustaliliśmy, że grasz maksymalnie do dwudziestej pierwszej”; „Wyłącz komputer, bo siedziałeś przy nim już trzy godziny, a ostatnio, gdy tyle siedziałeś, rozbolały cię plecy”; „Wyłącz komputer, bo obiecałeś nakarmić o szesnastej kota”.

Gdybym się postarała, naprawdę mogłabym podać wiele argumentów stojących za taką a nie inną decyzją. Traktujmy nasze dzieci tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani i jak traktujemy dorosłych. Przecież sąsiadce nie powiesz:  „Nie pożyczę ci formy do tarty, bo nie”. Dlaczego nasze dzieci mielibyśmy traktować gorzej niż znajomych?


Czy możesz wreszcie zrobić coś dobrze? Kto chciałby coś podobnego usłyszeć? Słowo „wreszcie” oznacza, że Twoje dziecko – Twoje ukochane dziecko – zawsze robi wszystko źle! Niezależnie jak bardzo by się nie starało, i tak wyjdzie nie tak jak trzeba. To po co ma się starać?

Tym tokiem podąży jego myśl: nigdy nie będziesz z niego zadowolony(-a), bo żyjesz obrazem idealnej osoby, którą ono najwyraźniej nie jest.

Nie podkopuj i tak już zaniżonego w wieku dojrzewania poczucia własnej wartości  dziecka, mówciąc: „Nigdy o niczym nie pamiętasz”, podczas gdy tylko raz zdarzyło mu się zapomnieć o jednym telefonie. Zamiast tego możesz powiedzieć: „Nie podobało mi się, że nie zadzwoniłaś do babci na urodziny. Było jej przykro. Następnym razem zapisuj sobie takie ważne daty w kalendarzu. Jak myślisz, da się to zrobić?”. 

W ten sposób nie wysyłasz do niego komunikatu, że nie warto się starać, bo i tak nigdy nic nie wychodzi, lecz pokazujesz, jak może się poprawić. A o to przecież chodzi w modelowaniu zachowań.


Być może niektóre osoby to zdziwi, ale dla dziecka wymarzonym komunikatem nie są również etykiety:

– Jesteś najpiękniejsza.

– Zawsze wszystko Ci się udaje.

– Jestem z ciebie taka dumna, jesteś najlepsza!


Dziecko może pomyśleć:

–  A jeśli raz się nie uda?

–  A jeśli nie będę najlepsza?

– A jeśli zbrzydnę?

Z racji zawodu często spotykam dzieci, które są dla swoich rodziców „najmądrzejsze” i „najpiękniejsze”. Wszystko to słyszą w duchu pozytywnego wzmacniania i budowania na zasobach. I wszystko pięknie, tylko że ten domek z kart sypie się przy najlżejszym podmuchu.


  • Nie uczmy naszych dzieci, że nasza miłość jest od czegokolwiek zależna. 
  • Chwalmy, ale za konkretne działanie.
  • Nie etykietujmy. 
Mówmy do nich tak, jak chcemy, by mówiono do nas. Z szacunkiem i poszanowaniem ich podmiotowości. W końcu dzieci nie są naszymi małymi kopiami. To indywidualne osoby, ze swoimi wadami i zaletami. Tak jak my.


Tekst: Lilka Poncyliusz-Guranowska 

https://portal.librus.pl/rodzina/artykuly/czego-nie-mowic-nastolatkowi


poniedziałek, 13 maja 2024

Jak pracować z uczniem z ADHD?

Uczeń z ADHD nie jest w stanie kontrolować objawów nadpobudliwości czy trudności z koncentracją. Potrzebuje do tego pomocy życzliwego dorosłego. Nauczyciel mający w klasie ucznia z ADHD nie tylko powinien znać objawy zachowania (opis w poprzednim poście), aby za nie nie karać dziecka, ale również starać się odpowiednio przygotować i prowadzić lekcję, aby ułatwić uczniowi efektywne funkcjonowanie. Co zatem jest ważne?

Każde dziecko potrzebuje bezwarunkowej akceptacji, a dziecko z ADHD szczególnie. Zwłaszcza, że dość często otrzymuje od otoczenia raniące uwagi, oceniające i deprecjonujące jego wartość. W akceptacji ucznia pomaga myślenie, że jego zachowanie nie jest intencjonalne, ani nie jest wymierzone przeciwko nauczycielowi czy rówieśnikom. Akceptujący nauczyciel stara się pomóc uczniowi i wie, że nie ma on wpływu na pojawiające się objawy. Np. nie będzie go karał obniżeniem oceny z zachowania, odmawiał mu udziału w wycieczce szkolnej czy wyjściu z klasą do kina z powodu rozpraszania się na lekcji, wychodzenia z ławki, chodzenia po klasie czy zapominania o odrobieniu zadania domowego. Oczywiście akceptacja nie jest przyzwoleniem na każde zachowanie ucznia. Nauczyciel z trudnych zachowań musi odróżnić te, które są objawami ADHD oraz te, które wynikają z celowości ucznia. Za te ostatnie uczeń powinien ponosić odpowiednie naturalne konsekwencje. Istotne są też rozmowy z nim i nieustanne przypominanie zasad.


Jak organizować lekcje dla ucznia z ADHD?

Uczeń z ADHD potrzebuje lekcji, która będzie dobrze zaplanowana i będzie opierać się na jasno określonej strukturze. Wiedza o tym, co będzie się dzisiaj działo po kolei oraz powtarzalność skutkuje tym, że łatwiej jest mu się skupić:

  • lekcja powinna mieć regularne rozpoznawalną tę samą strukturę,
  • trudniejsze przedmioty warto zaplanować na początek dnia,
  • lekcje wychowania fizycznego warto zaplanować pod koniec dnia,
  • należy pozwolić uczniowi, aby na przerwie mógł się swobodnie przemieszczać, ruszać bez ograniczeń; warto wygospodarować w szkole przestrzeń na tzw. bezpieczny ruch, w której uczeń będzie mógł się ruszać do woli i tak, jak chce.

Praca ucznia na lekcji

Każda lekcja ma swoją strukturę: początek, czas na omówienie właściwego tematu oraz zakończenie. Co może pomóc uczniowi z ADHD na każdym z tych etapów?

1. Początek lekcji. To moment, kiedy uczeń musi się wyciszyć po przerwie, czyli wejść do klasy i usiąść w ławce w ciszy, wyjąć z plecaka potrzebne rzeczy, odłożyć plecak pod ławkę oraz skierować uwagę na to, co zaczyna mówić nauczyciel. Niestety takie zachowanie to nie lada wyzwanie dla ucznia i będzie on już na tym etapie potrzebował pomocy nauczyciela. Można jej udzielić np. poprzez:

  • Zastosowanie indywidualnych poleceń do ucznia w bliższej odległości. Powiedzenie, co ma wyjąć z plecaka. Warto pamiętać o zasadzie tzw. pustej ławki, która mówi o 3 rzeczach naraz (książka, zeszyt, coś do pisania). Zadaniem nauczyciela jest dopilnowanie, aby uczeń na ławce nie miał żadnych innych przedmiotów, które mogą go dość łatwo rozpraszać. Zawartość piórnika, który będzie na ławce, może się okazać bardzo rozpraszającym bodźcem.
  • Powieszenie planu przebiegu lekcji na tablicy tak, aby uczeń „zawieszając się” na lekcji, mógł dość szybko zorientować się, co jest w tej chwili robione, patrząc na plan i na to, co robią rówieśnicy. Warto omówić to wcześniej z uczniem.
  • Zastosowanie listy kontrolnej, która jest przymocowana do biurka ucznia. Lista zawiera zadania, które będą wykonywane na lekcji. Warto poprosić, aby uczeń zaznaczał już te, które zostały przez niego wykonane.

Uczniowi z ADHD warto przypominać o zasadach rozpoczynania lekcji po wejściu do klasy po przerwie, np. w następujący sposób:

  • „Cicho podchodzisz do ławki”,
  • „Cicho siadasz na krześle”,
  • „Wyjmujesz z plecaka książkę, zeszyt i długopis”,
  • „Plecak odkładasz pod ławkę”.

2. Omówienie nowego tematu. Okazuje się, że uczniowie z ADHD lepiej koncentrują się, jeśli wiedzą, jakie zadania będą omawiane na lekcji i czego nauczyciel będzie od nich w danej chwili oczekiwał. Dlatego to, co warto robić, to:

  • zapoznać ucznia z planem lekcji (pomocna będzie lista, o której piszę w pkt 1.),
  • pokazać uczniowi, czego będzie się na lekcji uczył i jakie nauczyciel ma oczekiwania,
  • podawać jasne, krótkie instrukcje do zadań i upewnić się, czy uczeń wie, co ma zrobić,
  • sprawdzić, czy uczeń ma na ławce wszystkie potrzebne pomoce do wykonywania zadania,
  • ustalić z uczniem, w jaki sposób może nauczyciela poprosić o pomoc (przywołać do ławki, kiedy będzie jej potrzebował, tak aby nie rozpraszać innych),
  • ustalić z uczniem sposób przywołania, np. używając gestu dotknięcia blatu ławki,
  • podchodzić do ucznia co jakiś czas i kontrolować czym się zajmuje,
  • z uwagi na krótki czas skupienia warto rozważyć możliwość skrócenia długości zadań (np. co drugie zadanie lub z 8 zadań uczeń robi 4) czy ustalenie, które zadania są konieczne, a które można pominąć.
  • przygotować zadania na oddzielnych kartkach w myśl zasady: jedno zadanie na jednej kartce; dajemy uczniowi następne zadanie dopiero po wykonaniu poprzedniego,
  • poprosić, aby uczeń zawsze sprawdził wykonaną pracę, zanim odda ją nauczycielowi.

3. Zakończenie lekcji. Bardzo ważne, żeby miało miejsce przed dzwonkiem, a nie równo z nim. Uczeń z ADHD w obliczu wielu w tym momencie bodźców rozpraszających po prostu nie usłyszy tego, co mówi nauczyciel. Na pewno nie zapamięta np. zadawanej pracy domowej, ponieważ jest już myślami na przerwie. Dlatego warto tak zaplanować lekcję, aby 5 minut przed przerwą był czas na jej podsumowanie, np.:

  • podanie zadania domowego i sprawdzenie, czy uczeń je zapisał,
  • podsumowanie w 2 -3 zdaniach tego, co było dziś na lekcji,
  • docenienie ucznia w postaci tzw. pozytywnego podsumowania (warto się zastanowić, co uczeń dziś zrobił dobrze, nie idealnie, ale dobrze i o tym powiedzieć; przy okazji można docenić pozostałych uczniów),
  • dopilnowanie, aby ławka pozostała pusta, a uczeń spakował wszystkie swoje rzeczy.


Co jeszcze może być pomocne?

  • Wzmocnienia pozytywne, docenienie pracy ucznia, tego, że się starał. Pochwała pobudza w mózgu układ nagrody poprzez wyrzut dopaminy, a jak pisałam to właśnie jej niedostateczna ilość odpowiada między innymi za objawy ADHD.
  • Bardzo ważne jest miejsce ucznia w klasie – z dala od rozpraszających bodźców, ale w miarę blisko nauczyciela, aby mógł na bieżąco kontrolować jego pracę.
  • Ławka spokojnej pracy – nieco oddalona od reszty uczniów, w najmniej interesującym miejscu sali. Korzystanie z niej to nie kara dla ucznia, a jego wybór, kiedy czuje, że trudno jest mu się skupić i wiele rzeczy w klasie go rozprasza. Ze spokojnej ławki mogą również korzystać inni uczniowie. Warto z uczniem ustalić, gdzie taka ławka mogłaby się znajdować, w którym miejscu sali.
  • Zasada odpowiadania chórem na zadane pytanie, czyli wszyscy uczniowie głośno odpowiadają na pytanie nauczyciela. Jeżeli któryś z uczniów nie włącza się w odpowiadanie chórem, to możemy poprosić o powtórzenie odpowiedzi jeszcze raz i jeszcze raz.
  • Zadanie pytania i poproszenie, aby uczniowie indywidualnie lub w parach udzielili odpowiedzi na kartkach.
  • Pozwolenie, aby uczeń manipulował wybranym przez siebie przedmiotem, kiedy nauczyciel omawia treści w postaci tzw. wykładu, a uczniowi trudno się na nim skoncentrować. Niektórym uczniom pomaga rysowanie, innym bawienie się np. małą piłką czy gniotkiem itp.
  • Krótkie ćwiczenia ruchowe podczas lekcji pomiędzy kolejnymi zadaniami szczególnie po dłuższym siedzeniu, intensywnym wysiłku, dłuższym słuchaniu nauczyciela czy przepisywaniu z tablicy.

Pamiętajmy, że uczeń z ADHD może albo siedzieć spokojnie albo słuchać (nie potrafi robić tych dwóch rzeczy jednocześnie, a jeśli mu się udaje, to tylko przez krótką chwilę), dlatego tak ważne jest zadbanie o ruch podczas słuchania. Pamiętajmy też o ruchu w okolicach żuchwy skutkującym nadmierną gadatliwością. Tutaj pomocne mogą być zwykłe gryzaki logopedyczne.

Aby uczeń z ADHD mógł lepiej funkcjonować w klasie, potrzebuje wsparcia i pomocy, a nie stygmatyzacji, karania czy wyciągania logicznych konsekwencji. Dziecko z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej pracuje mniej wydajnie niż jego rówieśnicy i to nawet o 30-40%. Dla nauczyciela oznacza to, że pracuje jak dziecko o 2-3 lata młodsze i dlatego potrzebuje 3-4 razy więcej czasu na wykonanie zadania. Dostosujmy warunki i nasze oczekiwania do możliwości ucznia.


Tekst za: Marzena Jasińska Librus